::wizard-of-ozz

sobota, października 14, 2006

::counting wishes

Pralka.
Historii z pralką ciąg dalszy.
A może historii z pralką w tle?

Moja biała kurtka znów jest biała.
Suszy się na balkonie, obok poscieli, ręczników, douglasowego fartuszka z napisem make up artist.

-Czy ja w tym nie wyglądam jak rzeźnik?
-Nie, wyglądasz bardzo kobieco.
-Co?
-Każdy mężczyzna chciałby mieć za żonę urodynkę. Zwłaszcza ciebie i zwłaszcza w tym fartuchu.

Umiem też gotować. Prawda, Izzi i Maciej?
Moje skrzydełka w miodzie nie mają sobie równych.

Od bycia urodynką jest tylko jedna rzecz lepsza.
Bycie elegantką.
Wiem, bo przyjaźnię się z jedną elegantką- meską.
Moja męska elegantka to mój najlepszy doradca zakupowy. Rozumie, że czasem trzeba wydać absolutny majątek na torbę z limitowanej kolekcji Diesla, choćby miało braknąć do ostatniego. Że zielone adidasy i brązowe adidasy to nie to samo. W końcu studiuje projektowanie ubioru.
Moja męska elegantka poleciła mi swoją fryzjerkę.
Wyciąga mnie z domu, choć w planach mam wieczór w żółtym szlafroku.
Przesiaduje ze mną godzinami w Prowincji, pije litry kawy i wysłuchuje bzdurnych historii.
Robi najlepszą pod słońcem sałatkę z melonów i rumu i faszeruje mnie ogromnymi ilosciami sushi.

Trudno zostać elegantką.
Urodynką trochę łatwiej.