::tutto con te
Ann- pracoholik. Dwanascie godzin w pracy, dwanascie, dziesięć. JEST CUDOWNIE!
JEST BOSKO!
Mam nowe łóżko. Ciemnoszare sciany, które pomalowałam SAMA. I sufit też. Nie wiem, kiedy znalazłam na to czas.
Wyspię się później. Za jakis czas, kiedy to całe szaleństwo się skończy.
Codziennie wieczorem umieram ze szczęscia.
Mieszkamy na Pomorskiej. Tak, obok komisariatu z W11. Opowiem napewno, obiecuję, tylko znajdę chwilkę. Albo może Izzi opowie, jak fantastycznie się nam przeprowadzało?!
Mam swój pokój, Iza też, no i mamy ogromny salon z kuchnią, kuchnię w remoncie i łazienkę z kuchnią. Ogromny przedpokój i strasznie smierdzącą ubikację. Różową łazienkę i bardzo dobre humory. Mamy wielkie drzwi, które łączą Izy pokój z moim, tak, że powstaje wielki pomarańczowo- szary salon.
Zasypiamy w jednym pokoju, budzimy się w dwóch.
A dzisiaj otwieramy!
Otwieramy pierwszą perfumerię Premium w Polsce.
Ann będzie biegała na szpilkach, wdzięczyła się do szefostwa, usmiechała pod nosem.
Później pójdziemy na wystawną kolację, sukienka już spakowana w torbie, włosy ułożone.
Jutro znów dwanascie godzin w pracy. Ja się chyba wykończę.
Albo prędzej umrę ze szczęscia.
Tyle dzieje się wokół. Tyle każdego dnia.


1 Comments:
ja to nie wiem czy cos opowiem...
po 1. dlatego, że trwa moja wewnętrzna walka z wirusem,
którą niechybnie wygrywam, ale jeszcze ze 2 dni,
a w fakcie rano ujrzałam olbrzymi czarny napis
GROŹNY WIRUS DOPADNIE I CIEBIE,
no nie powiem wystraszyłam się, zwłaszcza, ze już mnie dopadł, muszę zakupić ten egzemparz i sprawdzić co mi jest, ale wstydziłam się przed znajomą Panią-Kioskarką,
a po 2. nasza wczorajsza kolacja złożona ze śledzika w sosie koperkowym i piwa LECHU LAJT, przy meczyku o 23:00 nie wpłynęła chyba jakoś wyjątkowo kojaco na mój żołądek....
HILFE! Kostucha zajrzała mi w oczy...
ps: myślicie, ze szefa da się wziąć tak samo na litość jak wczoraj dziekana?
Prześlij komentarz
<< Home