::wizard-of-ozz

piątek, września 15, 2006

::thanks to toffee

Usmiechnięta jak ciasto z rodzynkami.
Od rana, od ucha.

Nawet lubię mój pusty dom.

Wczoraj- Ikea.
Izzzz, kupujemy tylko najpotrzebniejsze rzeczy.

Słomki. Stojak na wino.
Noże. Talerze.

Już chyba raz urządzałam mieszkanie- jak młode małżeństwo.

W drodze powrotnej kupiłysmy wino. Dwa.


Jesli chodzi o Kanebo- jestem zachwycona. Koniec z pielęgnacją Guerlaina.
Szkoda, że kolorówkę mają taką srednią.

Podwójne oczyszczanie, podwójne nawilżanie. Lotiony, emulsje, krem- krem będzie następny. Otwieram pudełka. Odkręcam zakrętki.
Nawet Guerlain i jego róża nie pachnie w ten sposób.

Mogłabym pisać godzinami o rytuale parzenia herbaty. O tym, jak się gotuje ryż.
Mogłabym opowiedzieć legendę o Księżniczce Księzycowy Blask. Bo to jest legenda, przy której się płacze. I dla której można kupić krem za 2 600 zł.

Pakujemy kartony. Pakujemy krabiszcza, pakujemy kaczora, smoka, jeże.

Jutro- maluję o 14 w Coffee Republic na pokazie Benettona i Sisleya.
Zapraszam o 20 na Bracką. Martini, Bacardi.

Fantastycznie być v-ce w Premium.